środa, 11 kwietnia 2012

WIELKANOCNE SZALENSTWA :)

Świeta , świeta i po świetach ...dla mnie czas cudowny.
Czas spędzony z najbliższymi ...wreszcie  bo kilku pobytach w szpitalu jestem :) w domku z moimi ukochanymi dziecmi i Pietrucha .
Mimo zmęczenia i obietnicy ze nie bede sie forsowac to zaszalałam ...hahahah był żurek , biał kiełbaska , sałatka jarzynowa , pieczeń rzymska z jajeczkiem w srodku , szyneczka , serniczki , szarlotka ( ukochane ciasto mojego syna ) , baba drozdzowa, ....i chlebek w kształcie zajaczka ..moj pierwszy upieczony chlebek .Ale za to jaka miałam frajde jak to wszystko znikało w brzuszkach moich UKOCHANYCH :)
W Sobote miałam powazna rozmowe z moim (o zgrozo) dojrzewajacym synem ...moj Boze ...moje dziecko ktore trzymałam nie tak dawno na ramieniu buntuje sie .....sama pamietam ten czas u siebie jak po cichu w srodku buntowałam sie przeciwko tradycji chodzenia z koszykiem na "świecone " ...przezywałam rozterki zwiazane z wiara w Boga...a dzisiaj te same rozterki targaja moim dzieckiem ...tylko jest miedzy nami roznica on robi to głosno i mi o tym otwarcie mowi ...ja robiłam to w ciszy i sama ze soba
Były łzy moje i jego ...ale ostatecznie wział koszyk i poszlismy do koscioła ....
Bo czym jest tradycja bez wiary ?? !! Pieknie ze dbamy o tradycje ale bez wiary jest ona tylko pusta czynnoscia .
Moje kochane dziecko przyjdzie czas ze zrozumiesz :)

Niedziela upłyneła szybciutko i w cudownej atmosferze ...pełan smiechu i radosci przepleciona błogim lenistwem :)
a w Lany Poniedziałek ..hahaha oj działo sie działo ...musze o tym napisc bo cały dzien mielismy wszyscy z tego niezły ubaw. W tym roku moje dzieci odgrazały mi sie ze na 200 % one beda pierwsze i na 100 % "zalicze " oblanko woda :)
Wiec budze sie rano i cały dom pogrążony w błogim snie ...hahahah mysle sobie no i mam Was ....Piotrus mrugnął do mnie i wyskoczylismy z łożek ...ja zajrzałam do pokoju Mikołaja i chlup odrobina wody ....jęknał tylko i powiedział "o matko znowu nie udało sie "hahahaha
w tym samym czasie Piotrus zagladał do pokoju Martynki ...i...nie było jej nigdzie :)
wiec zaczeła sie akcja poszukiwawcza ...ale cos mnie tkneło i zajrzałam pod łózko moje Krolewny ....i zamarłam ze smiechu ...pod łozkiem w stoju kapielowym przykryta szlafrokiem spała moja Panna :) a obok .....stos balonow wypełnionych woda ...hahahahahah smailismy sie do łez
pobudka była na mokro i zaczeło sie szalenstwo  .....echhhh a teraz szuszymy wykładzine w pokoju ... co tam  za to jakie mamy wspomnienia hahahahaha :)
Mam nadzieje ze u Was kochani rowniez było wesoło i tak rodzinnie jak u mnie :)




moje pierwsze upieczone chlebki w  tym jeden w kształcie zajaczka :)
hahaha odrobine potworkowaty  :) 







1 komentarz: